Media własne: Nie buduj domu na cudzej ziemi

Media własne

„Przygotuj się na zmiany w algorytmie Facebooka!”
„Facebook tnie zasięgi!”
„LinkedIn zmienia zasady zarządzania grupami!”

Tego typu nagłówki raz na jakiś czas elektryzują marketerów na całym świecie. Co i rusz pojawiają się nowe pomysły jak poradzić sobie z kolejnymi zmianami, np.:

  • Posty natywne (nie linki do zewnętrznych artykułów) mają zapewnić lepsze zasięgi
  • Dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu hash-tagów zredukujesz negatywny wpływ zmian
  • Infografika lub przykuwająca wzrok informacja metodą na zapewnienie klikalności
  • Grupy najlepszą metodą budowy społeczności
  • Wideo, które jest przyszłością komunikacji
  • itd…

Nie twierdzę, że nie należy optymalizować treści publikowanych w mediach społecznościowych, jednak obawiam się, że sytuacja przypomina grę z krupierem w kasynie, który nie dość, że ma prawdopodobieństwo po swojej stronie, to jeszcze może w każdej chwili zmienić zasady gry. A wystarczy sobie uzmysłowić, że model biznesowy mediów społecznościowych to sprzedaż reklam. Dlatego ich właściciele przed każdym kolejnym sprawozdaniem finansowym publikowanym na giełdzie, który determinuje i ilość zer na ich kontach zrobią wszystko aby wykazać rosnące zyski z reklam (a nie rosnące organiczne zasięgi 😆).

Get over it. Media społecznościowe nigdy nie są były, ani nigdy nie będą mediami twojej firmy (owned media); są jedynie cudzą platformą, którą możesz wykorzystywać do komunikacji. Co więcej, ty ani twoja firma nie jest nawet klientem portalu społecznościowego. Jesteście produktem sprzedawanym reklamodawcom a portal społecznościowy nie ma żadnych firmy zobowiązań ani wobec ciebie ani twojej (w razie wątpliwości: dokładnie przeczytaj regulamin danego portalu). Klientem stajesz się jedynie wtedy, gdy sam zdecydujesz zostać reklamodawcą.

A więc w myśl rzymskiej zasady prawnej Superficies solo cedit wszystko co owych mediach zostało stworzone i zbudowanie należy do jej właściciela – w tym treści oraz audytorium, które dzięki owym treściom udało się zgromadzić.

Własne media i audytorium głównym celem marketerów B2B

Jakie są tego faktu implikacje?

Najważniejszym wnioskiem jest to, że media społecznościowe nie mogą być wyłącznym kanałem komunikacji marketingowej. Ten dywan może zostać wyciągnięty z pod twoich nóg w każdej chwili. Dlatego nie mam najmniejszej wątpliwości, że jednym z głównych celów współczesnego marketingu B2B powinna być budowa własnej „nieruchomości w internecie”, czyli własnych mediów. Może ona przybrać różne formy: prostego newslettera, bloga albo zaawansowanego portalu.

Używaj mediów społecznościowych traktując je jako kanał reklamowy (płatny lub „organiczny”) i kieruj zainteresowych do swojej własnej strony WWW, idealnie w celu subskrypcji lub innego rodzaju konwersji.

Owned Media - Media własne

Takie podejście nie tylko uwalnia od ryzyka „budowania domu na cudzej ziemi”, ale także niesie ze sobą szereg korzyści, np.:

  • Skuteczniejsze dotarcie – Nie musisz się martwić ilu procentom followerów algorytm w ogóle pokaże informacje. Takie
    „archaiczne” metody komunikacji jak e-mail mają niemal 100% skuteczność dotarcia do adresata.
  • Dane osobowe i 1st party data – Fakt, że ktoś śledzi fanpage w żaden sposób nie upoważnia Cię do przetwarzania jego danych osobowych a bez tego tego nie może być mowy anu o generowaniu leadów, ani o śledzeniu digital body language za pomocą systemów marketing automation. W świecie, w którym pozyskiwanie oraz przetwarzania danych osobowych jest obwarowane regulacjami RODO, nie ma zbyt wielu innych opcji niż zbierać je samodzielnie na własnej platformie contentowej. W przypadku, gdy polegasz wyłącznie na cudzych danych często nie masz realnej możliwości ich weryfikacji, co może prowadzić do nadużyć. Przekonało się o tym wielu marketerów polegających na Facebooku by raportować efekty swoich działań marketingowych. Posiadanie własnych danych daje szansę na choć częściową weryfikację.
  • Inbound marketing – Własna platforma treści, którą w pełni kontrolujesz może być kluczowa w inbound marketingu, co może zapewnić ci stały ruch odbiorców zainteresowanych Twoimi treściami.

Na marginesie: jeśli budowanie własnych mediów „od początku” wydaje Ci się, drogą trudno lub zbyt długą, istnieje również „droga na skróty” w postaci kupna działającego już wydawnictwa.

Czy media społecznościowe wciąż przydatne w marketingu?

Pomimo, że próbuję przestrzec przed pokusą pójścia na skróty zbudowania obecności w Internecie ograniczonej do mediów społecznościowych, to mimo wszystko uważam, że mogę odegrać pozytywną rolę w komunikacji B2B. Istnieje co najmniej kilka obszarów, w których media społecznościowe mają główną rolę do odegrania. Oto kilka przykładów:

  • Organiczna dystrybucja treści (czyli reklama) – to chyba najczęstsze zastosowanie mediów społecznościowych. O ile pamiętasz o jego ograniczeniach i ryzyku utraty zasięgów – wszystko jest w porządku.
  • Płatna dystrybucja treści (czyli reklama) – jak mało który kanały reklamowy media społecznościowe udostępniają fantastyczne wręcz możliwości targetowania reklam (dla B2B szczególnie LinkedIn!) przy niemal dowolnym budżecie
  • Social selling – media społecznościowe może być też wdzięcznym narzędziem stosowanym do aktywnej identyfikacji potencjalnych kupujących oraz podsuwania im treści marketingowo-sprzedażowych (zobacz: Social Selling to nowy telefon) a więc uzupełnieniem klasycznego generowania leadów. To również skuteczne narzędzie budowania marki osobistej sprzedawcy, szczególnie istotnej gdy mówimy o roli sprzedawcy-eksperta, który doradza klientom w procesie zakupu.
  • Employee advocacy – suma kontaktów pracowników firmy zazwyczaj wielokrotnie przekracza liczbę osób, które obserwują firmowy profil. Wykorzystanie tej sieci kontaktów może być dobrą metodą dystrybucji treści, a przy okazji sposobem na zaangażowanie własnych pracowników i uświadomienie im, że istnieją firmowe treści, którymi mogą się dzielić , i które mogą wykorzystywać w swojej pracy.

Media Własne - Dom na cudziej ziemi

Upieram się jednak, że treści marketing powinny być publikowane mediach własnych firmy a nie w mediach społecznościowych (lub innych „obcych mediach”). To dzięki temu będzie możliwy bezpośredni dostęp do ich odbiorców, ich danych (1st party data) oraz przekucie okazjonalnego czytelnika w stałego subskrybenta.

Dlatego w wyżej wymienionych scenariuszach zastosowania mediów społecznościowych głównych celem powinno być przekierowanie konwersacji do własnego medium. Jak może takie „przekierowanie wyglądać w praktyce? Konwersacja zainicjowana w mediach społecznościowy może zachęcać do subskrypcji treści content marketingowych lub kierować po więcej szczegółów (np. do webinaru, whitepapera, rapotu, spotkania itp).

„Cudza nieruchomość” to nie tylko media społecznościowe

Choć powyższy wywód odnosi się do opierania komunikacji o platformy społecznościowe podobną logikę można zastosować w stosunku do wszelkich innych działań marketingowych wykorzystujących cudze platformy komunikacyjne. Niemniej chciałbym skłonić Cię do chwili refleksji nad nimi z punktu widzenia problemu „budowania domu na cudzej ziemi” oraz zastanowienia się czy istnieje sposób by użyć ich w taki sposób by wykorzystać wszystkie zalety ale jednocześnie wzmocnić media własne.

  • Obce media – Bardzo często marketerzy B2B wykorzystują obce media do dystrybucji własnych treści (niezależnie czy jest płatne lokowanie czy też współpraca redakcyjna). Nie ma w tym nic złego – jest to oczywiste posłużenie się medium w celu dotarcia do czytelników, który pokrywają się naszą grupą docelową. Niemniej pamiętając, że nie mamy nad owym medium kontroli w związku z tym możemy w każdej chwili utracić dostęp do jego odbiorców. W związku z tym warto sobie pytanie, czy taka współpraca nie jest okazją do przeciągnięcia choć części owych czytelników do grona własnych subskrybentów? (przeczytaj: Współpraca z mediami to kradzież czytelników).
  • Event marketing – Bardzo często wystąpienia ekspertów firmy na wszelkiego rodzaju konferencjach, spotkaniach, szkoleniach, webinarach organizowanych przez firmy trzecie są ważnym kanał edukacji grupy docelowej. I słusznie. Korzystanie jednak z pośredników w tym zakresie może być związane z ograniczeniami. Na przykład w sytuacji, gdy konferencja organizowanych przez firmę trzecią, która na tym zarabia problematyczne może być udostępnianie nagrania wystąpień – to wbrew interesowi takiego organizatora. Problem może być też dostęp do 1st party data.
    Dlatego namawiam Cię do zastanowienia, to właśnie Twoja firma może być organizatorem konferencji, szkoleń lub spotkań, które będą najwyżej cenionymi spotkaniami przez odbiorców z Twojej grupy docelowej? Jeśli Twoi eksperci występują na innych konferencjach, to czy można to wykorzystać jako metodę zainteresowania uczestników do wzięcia udziału we własnych wydarzeniach?
  • Kluby i zrzeszenia – Organizacje branżowe są kolejnym naturalnym miejscem, które można wykorzystać do zbudowania relacji z interesującymi nas osobami. Warte jest zastanowienia, czy możliwe jest zbudowanie własnej platformy spotkań, współpracy lub wymiany doświadczeń danej grupy zawodowej?
  • Systemy informatyczne – szczególnie te sprzedawane w modelu SaaS nie dają żadnej gwarancji jak długo będą funkcjonować, jak długo firma będzie istnieć a jeśli będzie, to w jakim kierunku będą rozwijane i czy będą przystawać to procesów w Twojej firmie.
  • Platformy sprzedażowe – np. wszystkie platformy sprzedaży oprogramowania (np. AppStore czy Windows Store) czy produktów (np. eBay czy Allegro) w właściwie w każdej chwili mogą zmienić zasady gry a oparcie biznesu wyłącznie o nie jest szalenie ryzykowne.

Mam nadzieję, że powyższe rozważania pokazały Ci obie strony medalu: z jednej strony umiejętne posługiwanie się „cudzymi” kanałami dotarcia może być skuteczną metodą dotarcie do osób, na których ci zależy; z drugiej posługiwanie się takimi metodami ogranicza dostęp do danych (przeczytaj: Dane to cena za dom na cudzej ziemi) oraz niesie ze sobą ryzyko „wniesienie budynku na nie swojej ziemi”.

Dlatego uważam, że najlepszym wyjściem łączenie wykorzystania cudzych mediów z budowaniem mediów własnych (owned media) w taki sposób, aby wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do przejęcia odbiorców w celu budowania własnego audytorium. Wszak nigdy dotąd w historii zbudowanie własnego kanału dystrybucji treści nie było tak proste jak dziś.

Kalendarium

Poniżej wybrane zdarzenia przypominające o fakcie, że nie masz żadnego wpływu na warunki publikacji w cudzych mediach.

  • 2006 – Facebook prowadza algorytm EdgeRank, który w trosce o doświadczania użytkowników steruje news feedem tak, aby był wypełniony najciekawszymi treściami. Organiczny zasięg postów pikuje. W kolejnym roku 2007 Facebook wprowadza Facebook Ads, które pozwala za drobną opłatą wyświetlić reklamodawcy każdą treść (bez względu na to, czy jest ciekawa, czy nie).
  • 2013 – Restauratorzy, którzy w całości polegali, na serwisie Yelp by docierać do swoich klientów, odkrywają, że na ocenę ich restauracji ma to, ze ile wydają na jej reklamę.
  • Maj 2014 – Udemy (portal umożliwiający sprzedaż kursów on-line) dramatycznie zmienia zasady podziału przychodów z kursów. Do tej pory 90% przypadało twórcy, chyba możecie się domyśleć w którym kierunki zaszły zmiany…
  • Luty 2016 – Twitter wprowadza (oczywiście tłumacząc się interesie swoich użytkowników) algorytmiczny feed. Oznacza to, że tylko wybrane tweety będę widoczne dla obserwujących, a zasięgi organiczne dramatycznie spadają. Oczywiście zawsze tweeta można odpłatnie promować.
  • Lipiec 2016 – LinkedIn wprowadza szereg zmian do popularnej funkcji „LinkedIn Groups” pozwalające na budowanie społeczności wokół danego tematu lub marki, co powoduje, że grupy dramatycznie tracą na atrakcyjności i widoczności w serwisie. Firmy i osoby, które polegały na tych grupach zmuszone są szukać innego rozwiązania.
  • Maj 2017 – Allegro.de zostaje zamknięte a wiec sprzedający tracą kanał sprzedaży do rynku niemieckiego. Przy okazji Allegro podwyższa prowizje.
  • Październik 2017 – Serwis społecznościowy Vine (protoplasta TikToka) kończy swoją działalność, co jest następstwem przejęcia go przez Twittera. Wszyscy, którzy zgromadzili na nim swoje audytorium tracą na z nim kontakt.
  • Kwiecień 2019 – Ostatecznie swoje podwoje zamyka serwis Google+. Wszyscy ci, którzy używali go do komunikacji ze swoim audytorium tracą do niego dostęp bezpowrotnie…
  • Maj 2019 – Allegro znów prowizje w niektórych kategoriach ogłoszeń.
  • Styczeń 2020 – Allegro znów podwyższa prowizję w wybranych kategoriach ogłoszeń.
  • Styczeń 2021 – Donald Trump zdania na dzień traci kontakt wielomilionową rzesza swoich zwolenników w wyniku zablokowanie jego kont przez główne media społecznościowe. Jak widać, nawet fakt piastowania stanowiska prezydenta USA nie zmienia ani na jotę sytuacji, że nad cudzymi mediami nie masz żadnej kontroli.
  • Kwiecień 2021 – YouTube radykalnie zmienia reguły monetyzacji dla twórców zmieniając wymagania dotyczące długości filmów. Wszyscy ci, którzy polegali na krótkich formach wideo zostają „z ręką w nocniku”.
  • Sierpień 2021 – Serwis OnlyFans.com, który zbudował swoją popularność na treściach erotycznych i przez wielu pracowników seksualnych był taktowany jako narzędzie komunikacji ze swoją publicznością z dnia na dzień dowiedzieli się, że CEO portalu podjął decyzję o radykalnym zmianie profilu portalu i usunięciu wszystkich treści erotycznych.
  • Styczeń 2022 – Budowanie domu na cudzej ziemi to nie tylko ryzyko utraty kontaktu z audytorium. To także ryzyko związane z tym, z kim się platformę dzieli i kogo (choć nie bezpośrednio) się wspiera. Przekonał się o tym Neil Young, gwiazda amerykańskiego folk-rocka, który zorientował się, że jednym ze wspieranych podcasterów jest Joe Rogan (któremu Spotify zapłacić ponad 100 mln dolarów w zamian bycie wyłączną platformą, na której publikuje on swoje podcasty). Nie chcąc pokazywać się w takim towarzystwie, Neil nie miał wyjścia jak wycofać cały swój katalog ze Spotify.
  • Marzec 2022 – Rosyjscy twórcy oraz zleceniobiorcy przekonali się, że dostęp do platform, za pośrednictwem których kontaktują się ze zleceniodawcami oraz otrzymują płatności może zostać zabrany z dnia na dzień. Na fali sankcji związanych z inwazją Rosji na Ukrainę wiele platform takich jak YouTube, UpWork, Twitch czy OnlyFans ograniczyła lub w ogóle wyłączyła możliwość zarabiania dla pracowników i twórców w Rosji i Białorusi.
  • Kwiecień 2022 – W obawie przed ryzykiem utraty 86 mln follower’ów Elon Musk kupuje Twittera. 😉
  • Lipiec 2022 – Donald Trump, który w dostał gorzą lekcję na temat budowaniu domu na cudzej ziemi szybko uruchomił własną sieć społecznościową: „Truth Social” już w 2021. Po pierwszych niepowodzeniach sieć ma już ponad 2 mln użytkowników. To oczywiście liczba nieporównywalna nawet z liczbą 80 mln obserwujących jego profil na Twitterze, niemniej to wciąż nisza odbiorców, którą trudno zignorować. Niezależnie jak potoczą się losy tego serwisu jedno jest pewne: Trump nie musi obawiać się o zablokowanie profilu, gdyż to jego własna ziemia.
  • Październik 2022 – Liczba użytkowników TikTok’a przekracza 10 mln w Polsce i dochodzi do niemal 2 mld globalnie. Na stronie „Dla Ciebie” każdy użytkownik TikToka dostaje najlepsze treści, czyli takie, które najprawdopodobniej go interesują – nawet jeśli nie obserwuje danego konta. To niby świetna wiadomość! Oto twoje treści mogą dotrzeć do każdego! W rzeczywistości, konkurencja pomiędzy postami jest tak gigantyczna, ze twoje szanse są bliskie zeru. Oznacza to bowiem, że trudniej ci dotrzeć nawet do tych użytkowników, którzy obserwują Twój profil. Jeśli organiczna dystrybucja treści na TikTok’u to twój pomysł na marketing, to masz przerąbane…
    To zmiana paradygmatu, gdyż do tej pory platformy Social Media były tworzone z intencją umożliwienia śledzenia wybranych osób lub marek. Strona „Dla Ciebie” oznacza, że użytkownik polega wyłącznie na rekomendacjach TikTok’a i – sądząc po rosnącej jego popularności – są z tego zadowoleni.
  • Maj 2023 – Instagram wprowadza „For you page” (FYP) wzorując się na TikTok’u (patrz powyżej) – obniżając tym prawdopodobieństwo, że użytkownicy śledzący dane konto w ogóle zobaczą zamieszczane na nim treści.
  • Lipiec 2023 – Elon Musk wpada na pomysł re-branding Twittera (który teraz ma się nazywać „X”), w związku czym odbiera wieloletniemu użytkownikowi twitterowy adres @X.
  • May 2024 – Ilość ruch generowanego przez publikacje  na Facebooku spadła do rekordowo niskich poziomów.

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

Podcast odc. 17: Marketerzy B2B nie doceniają komunikacji z komitetem zakupowym

W dzisiejszym odcinku podcastu „Rozmowy B2B” Igor Bielobradek i Wiktor Łyczko komentują kilka wybranych artykułów dotyczących marketingu B2B. Główną myślą przewodnią dyskusji jest to, że marketerzy B2B chyba nie doceniają wagi komunikacji z całym komitetem zakupowym (wszystkimi osobami wpływającymi na decyzję o zakupie) i zbyt często skupiają się na jednej tylko personie marketingowej.

W tym odcinku omawiamy następujące artykuły:

  • (00m 59sek) – II edycja badania Stan marketingu B2B w Polsce
    http://www.b2bleadway.pl/
    Weź udział w badaniu, wypełnij krótką ankietę i zdobądź argumenty do dyskusji o marketingu w Twojej firmie.
  • (12m 30sek) –  Avoid These Common B2B Content Marketing Mistakes
    https://hbr.org/2016/02/avoid-these-common-b2b-content-marketing-mistakes
    Artykuł Brent’a Adamson’a z CEB, współautora książki „Challenger Customer”, który pisze o trzech częstych błędach popełnianych przy tworzeniu treści marketingowych B2B:
    – Mistake #1: The content focuses on “thought leadership”
    – Mistake #2: The content overdoes personalization
    – Mistake #3: The content doesn’t help sellers gauge purchase progress.
  • (23m 36sek) – Pracownik w social media – jak go zaktywizować?
    http://thinkkong.pl/pracownik-social-media-go-zaktywizowac/
    Badanie przygotowane przez Grupę Think Kong wskazuje, że najliczniejsza grupa pracowników oczekuje wynagrodzenia finansowego, za umieszczenie treści pracodawcy na swoim profilu w mediach społecznościowych.
  • (30m 38sek) – Czy w branży B2B content marketing to „silver bullet”?!
    https://www.youtube.com/watch?v=Zf4T45p0GUg
    Polemika z wypowiedzią Piotra Kaczmarka-Kurczaka z inndesign.pl, czyli o tym, że w marketingu B2B łatwo to już było ;-).

Czekamy na wasz feedback, polecenia, pytania oraz sugestie tematów do dyskusji. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

Pobierz: plik MP3 (36,6 MB, długość 39:31)

Możesz subskrybować na swój telefon, odtwarzacz MP3 lub komputer:

* * *

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

Social media – darmowy lunch właśnie się skończył…

Media społecznosciowe koniec darmowego lunch

Ilustracja wygenerowana przez www.keepcalm-o-matic.co.uk

Eksplozja mediów społecznościowych w drugiej połowie ubiegłej dekady zmieniła cały paradygmat komunikacji nie tylko w internecie ale komunikacji w ogóle. Oto praktycznie każdy ma szanse publikować i zabierać głos. Media społecznościowe uczyniły komunikację w internecie prawdziwie demokratyczną.

Portale społecznościowe roztoczyły przed firmami fantastyczną wizję budowania w oparciu o nie swoich własnych, zaangażowanych społeczności, z którymi będą miały łatwy i bezpośredni kontakt. Jedyne, co firma musiała zrobić to nakłonić swoich klientów aby zostali ich followerami / fanami / kontaktami.

I wiele firm podążyło tą drogą inwestując czas i pieniądze aby gromadzić swoich wiernych fanów na swoich profilach i fanpejdżach. Pojawiły się nawet głosy, że to koniec WWW jakiego znamy, bo wystarczy założyć darmowy profil aby komunikować się ze swoimi klientami.

Ale ta idylla nie mogła trwać wiecznie…

Płać albo spadaj

Pierwszy moment otrzeźwienia nadszedł na początku roku 2014 kiedy okazało się, że tylko niewielki procent fanów, których zdobycie wymagało tyle wysiłku i pieniędzy (często także w postaci reklam) widzi zamieszczane na nim wiadomości (zobacz wyniki badania Oglivy Interactive). No chyba, że właściciel fanpejdża zapłaci za kolejną reklamę ;-).

No tak – pocieszali się marketingowcy – ale Facebook jest specyficzny, tam zawsze był EdgeRank (algorytm, który decyduje co wyświetlić a co ukryć w strumieniu informacji). Są przecież inne portale.

Dziś zobaczyłem wiadomość, której się od dłuższego czasu spodziewałem – Twitter pracuje nad własnym algorytmem, który w trosce o wygodę swoich użytkowników wybierze dla nich „najbardziej relewantne” tweety (do tej pory wyświetla informacje od wszystkich obserwowanych osób). Podejrzewam, że zawsze będzie można zapłacić za pełne dotarcie ;-).

Możesz spytać, po co to całe zamieszanie skoro Twitter w Polsce to i tak bardzo niszowy serwis. Oczywiście masz rację. Ale moim zdaniem, ta sytuacja jasno pokazuje, kto dyktuje warunki gry. Nigdy nie masz pewności czy w pewnym momencie za dotarcie do grupy, którą zgromadziłeś na portalu nie będziesz musiał płacić.

Najważniejsza lekcja: buduj własne audytorium

Najważniejszy wniosek płynący to taki, że firmy nie mogą polegać wyłącznie na zewnętrznych kanałach komunikacji. Dotyczy to zarówno komunikacji w Internecie i mediów społecznościowych (o których mowa), ale również wszystkich mediów ogóle.

Równie niebezpieczne jak uzależnienie się od Facebooka czy Twittera jest również uzależnienie od np. dziennikarzy i gazet, które mogą zdominować sposób w jaki docierasz do klientów albo reklamy.

Jedynym wyjściem z sytuacji jest samodzielna dystrybucja poprzez (najczęściej) Internet. I tak właśnie rozumiem hasło „marki powinny działać jak wydawcy” – po pierwsze marki powinny produkować wartościową dla swojej grupy docelowej treść, a po drugie posiadać własne drogi dystrybucji i własnych czytelników. Rewolucja internetowa obniżyła koszty publikacji właściwie od zera, więc jest to strategia komunikacyjna dostępna właściwie dla wszystkich.

Dlatego inwestuj we własny kanał komunikacji – Niezależnie, co publikujesz w jaki sposób promujesz swoje wartościowe treści zawsze ostatecznym celem powinno być budowanie własnego audytorium i własnej bazy marketingowej. Listy subkrybentów, bazy czytelników newslettera czy czytelników bloga nikt odebrać ci nie może.

Eksperci wiele ryzykują

Dotyczy to nie tylko samych marek ale także ekspertów, którzy często korzystają z mediów społecznościowych jako JEDYNEGO kanału (sic!) rozsyłania informacji. Takie zmiany mogą szybko położyć kres ich komunikacji lub zmusić do sięgnięcia do portfela. Dlatego jeśli poważnie i długookresowo myślisz o budowaniu swojej pozycji, załóż swoją własną stronę, np. blog ekspercki.

Media społecznościowe wciąż istotne?

Czy to wszystko oznacza, że masz porzucić swoje działania w mediach społecznościowych? Niewątpliwie wciąż ważną funkcją mediów społecznościowych pozostanie organiczne rozprzestrzenianie (polecanie, komentowanie i dzielenie się informacjami), dlatego wciąż warto produkować treści z myślą o mediach społecznościowych. Na pewno media społecznościowe mogą być też efektywną platformą reklamową.

Jednak znaczenie profili firmowych (fanpejdzy) moim zdaniem spadnie. Moim zdaniem powinieneś się zastanowić, czy nie lepiej przekierować zasoby na produkcję wartościowej treści, która pomoże zbudować ci własne audytorium na swojej własnej stronie.

* * *

A jak zmieni wasze podejście do mediów społecznościowych fakt, że za obecność w tym mediach trzeba będzie płacić?

Dlaczego ludzie dzielą się treścią w social media?

Dlaczego ludzie dzielą się treściami w social media?

Źródło: Linkedin

Czy zastanawiałeś się co w wyrażeniu „media społecznościowe” oznacza słowo „społecznościowy”?

To znaczy, że wszystko co tam każdy z nas umieszcza jest wykonywane wobec innych osób, społeczności, której jesteśmy częścią. Oznacza to ni mniej ni więcej, że chcemy zmienić lub utrwalić naszą społeczną pozycję w grupie, w której funkcjonujemy.

W social media mamy ten komfort, że mamy pełną kontrolę nad naszym wizerunkiem (co być może tłumaczy popularność tej formy komunikacji). Począwszy od zdjęcia, który wybieramy na swój profil, przez opis aż po rzeczy, które tam zamieszczamy. Innymi słowy tworzymy (świadomie lub nie) nasz obraz siebie taki, jakimi chcemy być postrzegani w grupie, a dla osób, z którymi znamy się słabo lub w cale, jesteśmy jak tabula rasa – tworzymy ten obraz naszej osoby wręcz od początku.

W tym kontekście spróbuj odpowiedzieć na pytanie, DLACZEGO ktoś ma się dzielić treściami związanymi z Twoim brandem lub firmą?

  • Bo bo lubi Twoją firmę albo Twój produkt?
  • Bo jest jej fanem?
  • Bo chce wyświadczyć Tobie albo Twojej firmie przysługę?

Ludzie mają w nosie Twoją firmę

Odpowiedź jest oczywista: Po to, by budować obraz swojej osoby w oczach grupy, której funkcjonuje – kolegów z pracy, szefa, podwładnych, znajomych, klientów, innych potencjalnych pracodawców, headhunterów itd. W tym działaniu nie chodzi o Twoją firmę, jaka o ona jest, czy ją lubię, czy nie (słowo „like” używane np. na Facebooku jest wprowadzające w błąd w jakiś sensie). W akcie dzielenia się treścią chodzi o mnie: w jakim świetle to pokazuje mnie, jaki mój obraz buduje wobec innych. Tutaj chodzi o mój własny interes.

Przekładając to na treści w marketingu B2B, motywacją może być pokazanie:

  • Personal brand: Jestem specjalistą w danej dziedzinie, zobacz: śledzę na bieżąco co się dzieje i jestem dobrze poinformowany.
  • Jestem pomocny: Warto ze mną utrzymywać kontakt, znam się na rzeczy, potrafię pomóc.
  • Jestem liderem: Mam jasną wizję, nie boję się iść czasem pod prąd i jestem pewien swoich racji, bo mam wiedzę i doświadczenia, które pozwalają mi na tę pewność.

itp.

Tworząc wartościowe treści i robiąc content marketing postaw więc Twojego czytelnika w centrum. Twoje treści muszą, mówić o sprawach, które bezpośrednio dotyczą jego żywotnych problemów lub pomagają mu osiągnąć jego osobiste cele.

Po raz n-ty powtórzę tweet Joe Pulizzi:

Czy naprawdę jeszcze myślisz, że treści typu:

  • Nasza firmy wygrała ranking
  • Nasza zwiększyła zyski o X% (no chyba, że to informacja do Twoich akcjonariuszy)
  • Nasza firma świętuje X rocznicę powstania
  • Nasza firma wprowadza nowy produkt

Spójrz w lustro, zadaj sobie to pytanie i szczerze odpowiedz: Czy te informacje KOGOKOLWIEK obchodzą?! Tak, nawet informacja o produkcje dotyczy Twojego klienta w najlepszym razie pośrednio. Jest to – z jego punktu widzenia – co najwyżej środek do rozwiązania jego problemu biznesowego.

Emocje impulsem do działania

Jak pokazują badania akt dzielenia się treścią jest ściśle związany z emocjami. Twoja treść, oprócz tego, aby była pomocna, ciekawa, musi nieść w sobie ładunek emocjonalny, który pchnie do działania.

A jaki jest najlepszy sposób na wywołanie emocji? Przedstawianie informacji z punktu widzenia czytelnika, ukazywanie konsekwencji jego wyborów lub zaniechania działania. Wskazywanie zagrożeń, szans i potencjalnych korzyści, które jego osobiście (nie firmę w której pracuje!) dotyczą.

To naturalne, każdy reaguje bardziej emocjonalnie na to, co go bezpośrednio dotyczy.

Nie tylko internet

Mimo, piszę o social mediach i cyfrowej rzeczywistości, wszystkie powyższe argumenty mają zastosowanie do właściwie każdego kanału komunikacji marketingowej. Przecież, rozmawiamy naszymi kolegami, dzielimy się doświadczeniami, a w rozmowie „A czy widziałeś ostatnio ten artykuł…”.

Być może Twoja grupa docelowa nie jest specjalnie aktywa w mediach społecznościowych. Być może… (choć badania pokazują, że zdecydowana większość internatów dzieli się treściami w mediach społecznościowych). Ale nawet wtedy te osoby funkcjonują w jakieś grupie społecznej i mogę one wykorzystać Twoją treść publikowaną w kanałach (np. w gazecie) do budowania swojego wizerunku.

* * *

Na koniec proponuję mini-ćwiczenie: Spójrzcie na własny profil (np. na Linkedin albo Goldenline) i jeśli dzieliliście się tam informacjami, zadajcie sobie pytanie: Dlaczego to zrobiliście?

Eksperci kluczem do efektywnego wykorzystania Social Media

Czasami wrażenie, że całe to poruszenie w związku z social media w komunikacji marketingowej (szczególnie B2B) opiera się na pewnym nieporozumieniu. Tak, z pewnością social media to może być wartościowy kanał komunikacji i nie mam wątpliwości, że ta wartość będzie tylko rosła. Natomiast wydaje mi się, że cały czas dyskusja skupia na wątkach pobocznych.

Content is (still and always will be) the king

Moim zdaniem, zbyt dużo uwagi poświęcane jest samym mediom społecznościowym a zbyt mało treści. Social media to tylko kanał komunikacji – wciąż najważniejsza jest wartościowa treść, która w tym kanale może być dystrybuowana.

Owszem, być może dodanie przycisku „share” na Twojej stronie jest dobrym pomysłem, ale nie jest to powód dla którego ktokolwiek ją poleci. Ludzie dzielą się w mediach społecznościowych, jeśli uważają, że są to treści, którymi warto się dzielić.

To muszą być treści nawet więcej niż tylko wartościowe – takie, na widok których Twoi odbiorcy zakrzykną „świetne!”. Wtedy będą polecać twoje treści bo będą je uważali, że stawiają ich samych w roli osób, które polecają coś wartościowego, a zatem sprawia, że sami są postrzegani jako eksperci w temacie. Dlatego z pewnością lepszym wyjściem jest skupienie się na produkcji wysokiej jakości treści, która pomaga rozwiązać problem biznesowych Twoim potencjalnym klientom (przeczytaj jak dokładnie określić zakres tematyczny takich treści).

Skupienie się na infrastrukturze społecznościowej, integracji aplikacji społecznościowych, logowanie za pomocą API Facebooka czy LinkedIn (czy cokolwiek jeszcze przez integrację nie rozumieć) kosztem nakładów na produkcję treści mija się z celem.

A więc raz jeszcze dużymi literami: PRZEDE WSZYSTKIM WARTOŚCIOWA TREŚĆ!

Śmiem nawet twierdzić, że nawet jeśli zupełnie zignorujesz social media ale będziesz produkował rewelacyjne treści, rozchwytywane przez Twoich odbiorców, oni sami, za ciebie zrobią kampanię w mediach społecznościowych ;-).

Eksperci a nie profil korporacyjny

Kolejnym, moim zdaniem, nieporozumieniem w marketingu B2B w social mediach jest skupienie się na budowaniu społeczności wokół firmy, brandu, a nie konkretnych pracowników / ekspertów w firmie.

W branży B2B to właśnie eksperci mają rzeczywistą relację z potencjalnymi klientami, a nie bezosobowa firma (w przeciwieństwie do B2C, gdzie konsumenci mają styczność z brandem, a nie konkretnymi ludźmi). Dlatego też w działaniach w mediach społecznościowych należy wykorzystać właśnie ich relację, które przecież istnieją w „świecie rzeczywistym” a nie skupiać się na profilu firmowym (który oczywiście też powinien funkcjonować).

Im bardziej skomplikowany produkt / usługa, tym bardziej polega opiera się na konkretnych relacjach, znajomościach. Właśnie wykorzystanie tych relacji oraz ich „odbicia” w mediach społecznościowych może przynieś największą wartość firmie B2B.

Dlatego też powinna aktywnie zachęcać i wpierać swoich kluczowych pracowników do wykorzystania social mediów i komunikacji z ich „społecznością” – Jak? Dostarczając im wartościową dla ich kontaktów treść ;-).

Tę szansę z resztą dostrzegł sam LinkedIn zapowiadając funkcję Linkedin Elevate, która ma pomóc w wykorzystaniu sieci pracowników do dystrybucji treści.

Social media wciąż postrzegane jako ryzykowne

Wydaj mi się, że w dużej części problem wynika ze strachu przez mediami społecznościowymi, który dotyka zarówno firmy B2B jak i ich pracowników:

  • Firmy, boją się, że ich pracownicy zrobią w sieci „coś głupiego” i mniej czy bardziej celowo ograniczają lub przynajmniej nie promują aktywności pracowników w social media.
  • Pracownicy z kolei boją się, że ich aktywność w social media może się nie spodobać przełożonemu. Tymczasem to w interesie samej firmy jest to, aby pomóc pracownikowi osiągnąć pozycję rozpoznawalnego eksperta.

***

Te moje przemyślenia do tej pory wydawały mi się kontrowersyjne, jednak ostatecznie do zwerbalizowania ich w tym wpisie zmotywował mnie dwie publikacje, na które niedawno trafiłem.

Pierwsza do raport Forrester’a Driving B2B Demand With Social Media (cytat):

Today, B2B marketers use social media as another outbound channel to push company news and product messages but fail to see its potential as an ecosystem to engage influencers and potential buyers in conversations around big ideas and insights that can have an impact on their businesses. As a result, B2B CMOs have struggled to use social marketing to drive demand.

Druga, to bardzo interesujący podcast z serii Marketing Smarts (której subskrypcje gorąco polecam): Everybody Makes Mistakes: David B. Thomas on Social Media Policies (cytat):

Companies may want to revisit their polices both to ensure they comply with the law and to help and encourage employees to participate in social media.

Reasumując: moim zdaniem kluczem do efektywnego wykorzystania mediów społecznościowych w B2B jest zaangażowanie w tą komunikację ekspertów firmy.

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

Czy w ogóle pozwalasz dzielić się treściami w mediach społecznościowych?

Creative Commons

Źródło zdjęcia: Flickr.com (licencja)

Rozpoczynasz akcję content marketingową. Przygotowałeś świetną treść, powiedzmy raport – niesłychanie wartościowy dla Twoich potencjalnych klientów, dla którego będą oni z radością zostawiać swoje dane kontaktowe (punkt konwersji). Ale na tym nie koniec!

Przygotowujesz również również bardzo wartościowe treści i elementy, takie jak:

Oczywiście liczysz, że rozejdą się lotem błyskawicy w mediach społecznościowych kierując przy okazji na Twój landing page świetnie sprofilowany ruch, który oczywiście przełoży się na wysokiej jakości leady. Przygotowujesz nawet na tą okazję specjalne guziki i linki aby łatwiej można było podzielić się tym w mediach społecznościowych. A więc wszystko już przygotowane, wystarczy teraz jedynie opublikować na stronie i czekać na efekty!

Hmmm… Twój wzrok pada jednak na stopkę tej strony gdzie drobnym druczkiem w stoi:

(c) Firma Sp. z o.o. – wszelkie prawa zastrzeżone

Co ten zapis oznacza? A no to, że wszelkie treści zawarte na Twojej stronie są chronione prawem autorskim, a zatem nie zezwalasz na ich nieautoryzowane kopiowanie i rozpowszechnianie!

Co z tym fantem zrobić?

Aby Twoje wybrane treści mogły być legalnie dystrybuowane w sieci (i kierowały ruch do Twojej landing page) oraz aby nikt nie miał wątpliwości czy może to zrobić – użyj licencji Creative Commons (CC).

Po szczegółowe informacje co to jest licencja Creative Commons i jak ją stosować odsyłam do strony www.creativecommons.pl, gdzie można przeczytać chyba wszystko na jej temat. Pozwolę sobie jedynie przytoczyć, krótki cytat z tejże strony, który podsumowuje o co chodzi:

Twórca korzystając z licencji zawsze zachowuje prawa autorskie, jednocześnie umożliwia innym kopiowanie i rozpowszechnianie, dodatkowo może określić czy ich wykorzystywanie może odbywać się wyłącznie w warunkach niekomercyjnych lub ograniczyć możliwości tworzenia utworów zależnych.

Przytoczę również świetną infografikę (opublikowaną, a jakże, na licencji CC), która może pomóc w wyborze wariantu licencji oraz odpowiednim oznaczeniu dzieła:
Creative Commons Photos

How To Attribute Creative Commons Photos by Foter

Podsumowując: stosowanie licencji Creative Commons może zachęcić do (legalnego) dystrybuowania wybranych przez Ciebie materiałów w sieci a przez to wspomóc twoją akcję marketingową.

Po co komu Social Media w Marketingu B2B?!

Prezes nie korzysta z internetu ROFL

Prezes nie korzysta z internetu (źródło: ilustracja własna)

Niniejszy artykuł z eMarketer.com CEOs Who Tweet Held in High Regard, który opisuje wyniki badania pokazującego, że media społecznościowe (social media) mogą być skuteczne w marketigu B2B

Cytat:

Selling social to the C-suite remains a challenge for many companies, though. According to an Accenture study of social media among B2B marketers, 31% of respondents said they need increased CEO conviction in order to make social media efforts more effective.

zainspirował mnie do refleksji.

Wiele lat temu (O kurczę! Nie zdawałem sobie sprawy, że to już prawie 15 lat! :-o) gdy zaczynałem swoją przygodę z marketingiem B2B w sieci i rozpoczynałem niemal pionierską wówczas akcję budowy strony internetowej z prawdziwego zdarzenia dla firmy z branży B2B, mojego ówczesnego pracodawcy, bardzo często spotykałem ze zdziwieniem i niedowierzaniem:

Po co? Dla studentów szukających pracy – to jeszcze da się zrozumieć… Ale dla osób decyzyjnych? Prezesa? To są poważni ludzie, którzy nie mają czasu na przeglądanie internetu!

Naprawdę, tak było ;-).

Mijały lata, i powoli stawało się jasne, że jednak prezesi na strony zaglądają, i jest to skuteczne i tanie narzędzie komunikacji z nimi.

Potem, wprowadzając kolejne sposoby komunikacji w sieci często napotykałem podobnie sceptycznie uwagi:

  • Newsletter – Emailem? Prezes ma się subskrybować? Nie… to musi być porządnie wydrukowane!
  • Podcasty – Podcasty? Tego słuchają nastolatkowie z mp-trójkami!
  • Blogi – Blogi to nie jest poważne narzędzie…
  • Webcasty – Nikt nie będzie chciał uczestniczyć, ludzie wolą konferencje.

Widzicie trend?

Jak nie trudno się domyśleć, wszystkie powyższe formy komunikacji są „usankcjonowanymi” formami w mojej codziennej pracy i w wielu przypadkach trudno nawet bez nich wyobrazić sobie skuteczną kampanię marketingową B2B.

Obecnie czuję deja vu gdy rozmawiam z ludźmi na temat zastosowanie mediów społecznościowych (social media) – choć od kilku miesięcy przyznaję, spotykam się z coraz większym zrozumieniem. Ale mam wrażenie, że cykl powtarza się niemal dokładnie.

To nie prezes jest najważniejszy

Przy okazji chciałbym zwrócić Waszą uwagę, na jeszcze jeden fakt: tak na prawdę podejmowanie decyzji zakupowych w branży B2B może być bardzo złożonym procesem a tzw. „osoba decyzyjna” może być pod silnym wpływem innych osób (np. podległych pracowników, którym zleca analizę). Co więcej – są to osoby najcześciej młodsze a internet jest głównym (o ile nie jedynym), źródłem informacji.

* * *

A jakie są wasze doświadczenia?

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.