Rola treści w skalowaniu sprzedaży B2B

Skalowanie sprzedaży B2B - rola treści

Marketerzy często stają przed zadaniem szybkiego skalowania sprzedaży. W sumie to normalne, w końcu marketing ma wpływać na wzrost sprzedaży, a im szybciej i skuteczniej to zrobi tym lepiej.

Załóżmy, że jesteś jednak w tej szczęśliwej sytuacji, że marketing i sprzedaż są już na etapie dość zaawansowanej współpracy. Treści sprzedażowe są przygotowane i dostępne w kanałach marketingowych, działa inbound marketing, sprzedawcy z tych treści korzystają, robią social selling, identyfikowane są leady, które w jakimś przyzwoitym procencie są stają się klientami. Słowem jest to całkiem nieźle działająca maszyna. Poza jednym drobnym elementem:  skala jest wciąż za mała.

Skalowanie sprzedaży a reklama produktu

Ech, gdybyśmy tak tylko mogli dotrzeć do szerzej do potencjalnych klientów… No ale od czego są reklamy! Wystarczy zainwestować w reklamę docierającą do naszej grupy docelowej i voila! Przyznam się, że moje doświadczenia z reklamą produktów i usług B2B, to większości przypadków porażki. Być może jestem po prostu kiepskim marketerem? Ale (staram się pocieszać) może jest to jakiś głębszy problem? Zastanówmy się wspólnie.

Na pewno istotnym czynnikiem są oszustwa związane z reklamą cyfrową (ten artykuł pomoże ci uzmysłowić sobie skalę tego problemu). Ale nawet jeśli uda ci się ominąć rafy związane reklamą cyfrową i odbiorca reklamy spełnia demograficzne kryteria grupy docelowej (a właśnie na kryteria demograficznych opiera się głównie targetowanie reklam), to nie musi koniecznie znajdować się w sytuacji, która zmusza go do dokonania zakupu. Powodów ku temu może być wiele: Być może problem, który rozwiązuje twój produkt u niego nie występuje? Być może ma inne, pilniejsze problemy na głowie? Być może właśnie kupił inną produkt lub usługę, która rozwiązała jego problem?

Skalowanie sprzedaży: Treści Sprzedażowe vs Content marketing

I tutaj jest moim zdaniem pies pogrzebany: aby twoja reklama produktu była skuteczna (lub aby zainteresować promowanymi treściami sprzedażowymi) musisz trafić nie tylko w odpowiednią osobą, ale i w odpowiedni moment, w którym akurat potrzebuje ona dokładnie tych informacji. Jeśli mówimy o „rozwiązaniach  B2B”, wymagających sprzedaży doradczej, to – umówmy się – nie są to rutynowe zakupy i zdarzają się w życiu kupującego stosunkowo rzadko. Jak często ktoś to może brać udział w zakupie sytemu ERP? Albo szukać doradcy by sprzedać spółkę? Raz, dwa – może trzy w czasie trwania całej kariery. Prawdopodobieństwo, że kierując się wyłącznie kryteriami demograficznymi trafisz z reklamą zawierającą treści produktowe akurat w tym dokładnie momencie jest niewielkie a więc i skuteczność reklamy jest bardzo niska.

Skalowanie sprzedaży a treści sprzedażowe

Załóżmy teraz przez chwilę, że w jakiś sposób wchodzisz w posiadanie informacji, kto właśnie chce kupić oraz potrafisz na tej podstawie precyzyjnie targetować reklamę i trafiasz dokładnie tylko w tych ludzi. Ale nawet gdyby to wszystko ci się udało, to pojawia się wtedy natychmiast kolejna, trudna do przeskoczenia bariera pomiędzy potrzebą a rozpoczęciem procesu zakupu – bariera zaufania. Z punktu widzenia odbiorcy Twoja firma i jej oferta jest „znikąd”. OK, akurat tak się stało, że zobaczyłem reklamę produktu w momencie, której jej potrzebuję, ale czy to na pewno firma godna zaufania?

Pamiętaj, nie rozmawiamy o sytuacji standardowego produktu, który – o ile spełnia założone parametry – to jest doskonale obojętne, czy pochodzi od producenta A czy B. Wówczas podsunięcie reklamy z np. lepszymi warunkami zakupu może być dobrym pomysłem! Tematem naszych rozważań są rozwiązania B2B, których istotnym komponentem (a czasem nawet całością, jak w przypadku usług doradczych) jest ekspercka wiedza oraz doświadczenie sprzedających . W takim wypadku, odbiorca reklamy może na nie nie zareagować, tylko dlatego, że nie ma zaufania.

Zamiast tego zwróci się do kogoś komu ufa. Wyobraź sobie taką sytuację: Jesteś odpowiedzialny za promocję usług prawniczych. Uruchamiasz świetnie przygotowaną kampanie, świetne treści sprzedażowe a to wszystko trafia na podatny grunt, ponieważ firm potencjalny klient jest dokładnie w sytuacji, która sprawia, że potrzebne jest twoje rozwiązanie. Masz wszystko czego potrzeba poza jednym elementem: zaufaniem. Twoja firma nie jest rozpoznawalna, ów potencjalny klient nie miał wcześniej z nią relacji, nie ma wyrobionego zdania. Jak myślisz? Ilu z nich natychmiast rzuci się aby zadzwonić to nieznanej sobie firmie, której reklamę właśnie zobaczył? A ilu najpierw zasięgnie opinii swojego doradcy prawnego, z którym współpracuje?

Co więcej, uważam, że problem zaufania jest o wiele głębszy w B2B niż świadomość istnienia marki (logo). Tutaj chodzi wiarę, że firma posiada kompetencje, doświadczenie i ludzi, do których klient może mieć zaufanie, że nie popełnią błędu, które mogą go kosztować jego karierę.

Skalowanie sprzedaży a content marketing

Czy istnieje wyjście z tej sytuacji? Czas, moment w którym kupujemy, jesteśmy klientami aktywnie dokonującymi wyboru jest relatywnie krótki a wszyscy chcą konkurować właśnie tu! Bo to klient, który właśnie chce kupić! „Gorący lead”! Przełamanie tego problemu leży w nie w treściach związanych ze sprzedażą (gdyż te z wyżej wymienionych powód są wobec takich osób mało skuteczne). Przez większość czasu ludzie NIE kupują, ale wciąż są konsumentami treści i to jest przestrzeń do zagospodarowania treściami, których zadaniem nie jest bezpośrednio sprzedaż. Taką funkcję pełni content marketing. W B2B treści content marketingowe niemal z definicji nie są opisem produktu lub usługi tylko przybierają najczęściej formę ogólni-edukacyjną, a więc są atrakcyjne i wartościowe dla odbiorców również poza tymi rzadkimi momentami, w których właśnie są aktywnie kupują (przeczytaj więcej o tym czym się różni content marketing od treści sprzedażowych). Jeśli celnie dobrałeś niszę informacyjną a w dodatku twoja publikacja jest w tej niszy najlepszym źródłem informacji to prawdopodobieństwo, że czytelnik o którego się starasz na nią zareaguje jest duża. W dodatku to niezależne od tego, czy jest teraz procesie zakupu czy nie.

Skalowanie sprzedaży: Treści Sprzedażowe vs Content marketing

Celem content marketingu jest poprzez regularne dostarczanie treści zgromadzenie audytorium składającego się członków grupy docelowej oraz budowa zaufania. Konsekwentny content marketing rodzi zaufanie. Świetny i konsekwentny content marketing rodzi wręcz entuzjazm. Gdy nadejdzie ten krótki moment prawdy (czyli zakupu) to będzie nieocenioną wartością, że dla kującego będziesz „tą” firmą, „tym” ekspertem który tak długo pomagał, inspirował swoimi treściami.

Oczywiście, content marketing może być nośnikiem edukacji i uświadamiania klientów nt. szans lub zagrożeń a nawet przyspieszyć ten moment – to jednak jest wciąż bardzo długofalowym narzędziem budowania zaufania i mogą upłynąć miesiące a nawet lata kiedy przełożą się w przypadku danego odbiorcy na sprzedaż. Jeśli rozpatrujesz kwestię efektywności działań marketingowych w dłuższym okresie, to jest to świetne narzędzie. Nie licz jednak na spektakularne i natychmiastowe efekty.

Drugi wniosek jest nieco bardziej ogólny. Jeśli marketing jest rozliczany w bardzo krótkim horyzoncie i w dodatku tylko z bezpośrednio wygenerowanej sprzedaży to prawdopodobnie nigdy takich długookresowych i strategicznych celów realizował nie będzie.

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

Media własne: Nie buduj domu na cudzej ziemi

Media własne

„Przygotuj się na zmiany w algorytmie Facebooka!”
„Facebook tnie zasięgi!”
„LinkedIn zmienia zasady zarządzania grupami!”

Tego typu nagłówki raz na jakiś czas elektryzują marketerów na całym świecie. Co i rusz pojawiają się nowe pomysły jak poradzić sobie z kolejnymi zmianami, np.:

  • Posty natywne (nie linki do zewnętrznych artykułów) mają zapewnić lepsze zasięgi
  • Dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu hash-tagów zredukujesz negatywny wpływ zmian
  • Infografika lub przykuwająca wzrok informacja metodą na zapewnienie klikalności
  • Grupy najlepszą metodą budowy społeczności
  • Wideo, które jest przyszłością komunikacji
  • itd…

Nie twierdzę, że nie należy optymalizować treści publikowanych w mediach społecznościowych, jednak obawiam się, że sytuacja przypomina grę z krupierem w kasynie, który nie dość, że ma prawdopodobieństwo po swojej stronie, to jeszcze może w każdej chwili zmienić zasady gry. A wystarczy sobie uzmysłowić, że model biznesowy mediów społecznościowych to sprzedaż reklam. Dlatego ich właściciele przed każdym kolejnym sprawozdaniem finansowym publikowanym na giełdzie, który determinuje i ilość zer na ich kontach zrobią wszystko aby wykazać rosnące zyski z reklam (a nie rosnące organiczne zasięgi 😆).

Get over it. Media społecznościowe nigdy nie są były, ani nigdy nie będą mediami twojej firmy (owned media); są jedynie cudzą platformą, którą możesz wykorzystywać do komunikacji. Co więcej, ty ani twoja firma nie jest nawet klientem portalu społecznościowego. Jesteście produktem sprzedawanym reklamodawcom a portal społecznościowy nie ma żadnych firmy zobowiązań ani wobec ciebie ani twojej (w razie wątpliwości: dokładnie przeczytaj regulamin danego portalu). Klientem stajesz się jedynie wtedy, gdy sam zdecydujesz zostać reklamodawcą.

A więc w myśl rzymskiej zasady prawnej Superficies solo cedit wszystko co owych mediach zostało stworzone i zbudowanie należy do jej właściciela – w tym treści oraz audytorium, które dzięki owym treściom udało się zgromadzić.

Własne media i audytorium głównym celem marketerów B2B

Jakie są tego faktu implikacje?

Najważniejszym wnioskiem jest to, że media społecznościowe nie mogą być wyłącznym kanałem komunikacji marketingowej. Ten dywan może zostać wyciągnięty z pod twoich nóg w każdej chwili. Dlatego nie mam najmniejszej wątpliwości, że jednym z głównych celów współczesnego marketingu B2B powinna być budowa własnej „nieruchomości w internecie”, czyli własnych mediów. Może ona przybrać różne formy: prostego newslettera, bloga albo zaawansowanego portalu.

Używaj mediów społecznościowych traktując je jako kanał reklamowy (płatny lub „organiczny”) i kieruj zainteresowych do swojej własnej strony WWW, idealnie w celu subskrypcji lub innego rodzaju konwersji.

Owned Media - Media własne

Takie podejście nie tylko uwalnia od ryzyka „budowania domu na cudzej ziemi”, ale także niesie ze sobą szereg korzyści, np.:

  • Skuteczniejsze dotarcie – Nie musisz się martwić ilu procentom followerów algorytm w ogóle pokaże informacje. Takie
    „archaiczne” metody komunikacji jak e-mail mają niemal 100% skuteczność dotarcia do adresata.
  • Dane osobowe i 1st party data – Fakt, że ktoś śledzi fanpage w żaden sposób nie upoważnia Cię do przetwarzania jego danych osobowych a bez tego tego nie może być mowy anu o generowaniu leadów, ani o śledzeniu digital body language za pomocą systemów marketing automation. W świecie, w którym pozyskiwanie oraz przetwarzania danych osobowych jest obwarowane regulacjami RODO, nie ma zbyt wielu innych opcji niż zbierać je samodzielnie na własnej platformie contentowej. W przypadku, gdy polegasz wyłącznie na cudzych danych często nie masz realnej możliwości ich weryfikacji, co może prowadzić do nadużyć. Przekonało się o tym wielu marketerów polegających na Facebooku by raportować efekty swoich działań marketingowych. Posiadanie własnych danych daje szansę na choć częściową weryfikację.
  • Inbound marketing – Własna platforma treści, którą w pełni kontrolujesz może być kluczowa w inbound marketingu, co może zapewnić ci stały ruch odbiorców zainteresowanych Twoimi treściami.

Na marginesie: jeśli budowanie własnych mediów „od początku” wydaje Ci się, drogą trudno lub zbyt długą, istnieje również „droga na skróty” w postaci kupna działającego już wydawnictwa.

Czy media społecznościowe wciąż przydatne w marketingu?

Pomimo, że próbuję przestrzec przed pokusą pójścia na skróty zbudowania obecności w Internecie ograniczonej do mediów społecznościowych, to mimo wszystko uważam, że mogę odegrać pozytywną rolę w komunikacji B2B. Istnieje co najmniej kilka obszarów, w których media społecznościowe mają główną rolę do odegrania. Oto kilka przykładów:

  • Organiczna dystrybucja treści (czyli reklama) – to chyba najczęstsze zastosowanie mediów społecznościowych. O ile pamiętasz o jego ograniczeniach i ryzyku utraty zasięgów – wszystko jest w porządku.
  • Płatna dystrybucja treści (czyli reklama) – jak mało który kanały reklamowy media społecznościowe udostępniają fantastyczne wręcz możliwości targetowania reklam (dla B2B szczególnie LinkedIn!) przy niemal dowolnym budżecie
  • Social selling – media społecznościowe może być też wdzięcznym narzędziem stosowanym do aktywnej identyfikacji potencjalnych kupujących oraz podsuwania im treści marketingowo-sprzedażowych (zobacz: Social Selling to nowy telefon) a więc uzupełnieniem klasycznego generowania leadów. To również skuteczne narzędzie budowania marki osobistej sprzedawcy, szczególnie istotnej gdy mówimy o roli sprzedawcy-eksperta, który doradza klientom w procesie zakupu.
  • Employee advocacy – suma kontaktów pracowników firmy zazwyczaj wielokrotnie przekracza liczbę osób, które obserwują firmowy profil. Wykorzystanie tej sieci kontaktów może być dobrą metodą dystrybucji treści, a przy okazji sposobem na zaangażowanie własnych pracowników i uświadomienie im, że istnieją firmowe treści, którymi mogą się dzielić , i które mogą wykorzystywać w swojej pracy.

Media Własne - Dom na cudziej ziemi

Upieram się jednak, że treści marketing powinny być publikowane mediach własnych firmy a nie w mediach społecznościowych (lub innych „obcych mediach”). To dzięki temu będzie możliwy bezpośredni dostęp do ich odbiorców, ich danych (1st party data) oraz przekucie okazjonalnego czytelnika w stałego subskrybenta.

Dlatego w wyżej wymienionych scenariuszach zastosowania mediów społecznościowych głównych celem powinno być przekierowanie konwersacji do własnego medium. Jak może takie „przekierowanie wyglądać w praktyce? Konwersacja zainicjowana w mediach społecznościowy może zachęcać do subskrypcji treści content marketingowych lub kierować po więcej szczegółów (np. do webinaru, whitepapera, rapotu, spotkania itp).

„Cudza nieruchomość” to nie tylko media społecznościowe

Choć powyższy wywód odnosi się do opierania komunikacji o platformy społecznościowe podobną logikę można zastosować w stosunku do wszelkich innych działań marketingowych wykorzystujących cudze platformy komunikacyjne. Niemniej chciałbym skłonić Cię do chwili refleksji nad nimi z punktu widzenia problemu „budowania domu na cudzej ziemi” oraz zastanowienia się czy istnieje sposób by użyć ich w taki sposób by wykorzystać wszystkie zalety ale jednocześnie wzmocnić media własne.

  • Obce media – Bardzo często marketerzy B2B wykorzystują obce media do dystrybucji własnych treści (niezależnie czy jest płatne lokowanie czy też współpraca redakcyjna). Nie ma w tym nic złego – jest to oczywiste posłużenie się medium w celu dotarcia do czytelników, który pokrywają się naszą grupą docelową. Niemniej pamiętając, że nie mamy nad owym medium kontroli w związku z tym możemy w każdej chwili utracić dostęp do jego odbiorców. W związku z tym warto sobie pytanie, czy taka współpraca nie jest okazją do przeciągnięcia choć części owych czytelników do grona własnych subskrybentów? (przeczytaj: Współpraca z mediami to kradzież czytelników).
  • Event marketing – Bardzo często wystąpienia ekspertów firmy na wszelkiego rodzaju konferencjach, spotkaniach, szkoleniach, webinarach organizowanych przez firmy trzecie są ważnym kanał edukacji grupy docelowej. I słusznie. Korzystanie jednak z pośredników w tym zakresie może być związane z ograniczeniami. Na przykład w sytuacji, gdy konferencja organizowanych przez firmę trzecią, która na tym zarabia problematyczne może być udostępnianie nagrania wystąpień – to wbrew interesowi takiego organizatora. Problem może być też dostęp do 1st party data.
    Dlatego namawiam Cię do zastanowienia, to właśnie Twoja firma może być organizatorem konferencji, szkoleń lub spotkań, które będą najwyżej cenionymi spotkaniami przez odbiorców z Twojej grupy docelowej? Jeśli Twoi eksperci występują na innych konferencjach, to czy można to wykorzystać jako metodę zainteresowania uczestników do wzięcia udziału we własnych wydarzeniach?
  • Kluby i zrzeszenia – Organizacje branżowe są kolejnym naturalnym miejscem, które można wykorzystać do zbudowania relacji z interesującymi nas osobami. Warte jest zastanowienia, czy możliwe jest zbudowanie własnej platformy spotkań, współpracy lub wymiany doświadczeń danej grupy zawodowej?
  • Systemy informatyczne – szczególnie te sprzedawane w modelu SaaS nie dają żadnej gwarancji jak długo będą funkcjonować, jak długo firma będzie istnieć a jeśli będzie, to w jakim kierunku będą rozwijane i czy będą przystawać to procesów w Twojej firmie.
  • Platformy sprzedażowe – np. wszystkie platformy sprzedaży oprogramowania (np. AppStore czy Windows Store) czy produktów (np. eBay czy Allegro) w właściwie w każdej chwili mogą zmienić zasady gry a oparcie biznesu wyłącznie o nie jest szalenie ryzykowne.

Mam nadzieję, że powyższe rozważania pokazały Ci obie strony medalu: z jednej strony umiejętne posługiwanie się „cudzymi” kanałami dotarcia może być skuteczną metodą dotarcie do osób, na których ci zależy; z drugiej posługiwanie się takimi metodami ogranicza dostęp do danych (przeczytaj: Dane to cena za dom na cudzej ziemi) oraz niesie ze sobą ryzyko „wniesienie budynku na nie swojej ziemi”.

Dlatego uważam, że najlepszym wyjściem łączenie wykorzystania cudzych mediów z budowaniem mediów własnych (owned media) w taki sposób, aby wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do przejęcia odbiorców w celu budowania własnego audytorium. Wszak nigdy dotąd w historii zbudowanie własnego kanału dystrybucji treści nie było tak proste jak dziś.

Kalendarium

Poniżej wybrane zdarzenia przypominające o fakcie, że nie masz żadnego wpływu na warunki publikacji w cudzych mediach.

  • 2006 – Facebook prowadza algorytm EdgeRank, który w trosce o doświadczania użytkowników steruje news feedem tak, aby był wypełniony najciekawszymi treściami. Organiczny zasięg postów pikuje. W kolejnym roku 2007 Facebook wprowadza Facebook Ads, które pozwala za drobną opłatą wyświetlić reklamodawcy każdą treść (bez względu na to, czy jest ciekawa, czy nie).
  • 2013 – Restauratorzy, którzy w całości polegali, na serwisie Yelp by docierać do swoich klientów, odkrywają, że na ocenę ich restauracji ma to, ze ile wydają na jej reklamę.
  • Maj 2014 – Udemy (portal umożliwiający sprzedaż kursów on-line) dramatycznie zmienia zasady podziału przychodów z kursów. Do tej pory 90% przypadało twórcy, chyba możecie się domyśleć w którym kierunki zaszły zmiany…
  • Luty 2016 – Twitter wprowadza (oczywiście tłumacząc się interesie swoich użytkowników) algorytmiczny feed. Oznacza to, że tylko wybrane tweety będę widoczne dla obserwujących, a zasięgi organiczne dramatycznie spadają. Oczywiście zawsze tweeta można odpłatnie promować.
  • Lipiec 2016 – LinkedIn wprowadza szereg zmian do popularnej funkcji „LinkedIn Groups” pozwalające na budowanie społeczności wokół danego tematu lub marki, co powoduje, że grupy dramatycznie tracą na atrakcyjności i widoczności w serwisie. Firmy i osoby, które polegały na tych grupach zmuszone są szukać innego rozwiązania.
  • Maj 2017 – Allegro.de zostaje zamknięte a wiec sprzedający tracą kanał sprzedaży do rynku niemieckiego. Przy okazji Allegro podwyższa prowizje.
  • Październik 2017 – Serwis społecznościowy Vine (protoplasta TikToka) kończy swoją działalność, co jest następstwem przejęcia go przez Twittera. Wszyscy, którzy zgromadzili na nim swoje audytorium tracą na z nim kontakt.
  • Kwiecień 2019 – Ostatecznie swoje podwoje zamyka serwis Google+. Wszyscy ci, którzy używali go do komunikacji ze swoim audytorium tracą do niego dostęp bezpowrotnie…
  • Maj 2019 – Allegro znów prowizje w niektórych kategoriach ogłoszeń.
  • Styczeń 2020 – Allegro znów podwyższa prowizję w wybranych kategoriach ogłoszeń.
  • Styczeń 2021 – Donald Trump zdania na dzień traci kontakt wielomilionową rzesza swoich zwolenników w wyniku zablokowanie jego kont przez główne media społecznościowe. Jak widać, nawet fakt piastowania stanowiska prezydenta USA nie zmienia ani na jotę sytuacji, że nad cudzymi mediami nie masz żadnej kontroli.
  • Kwiecień 2021 – YouTube radykalnie zmienia reguły monetyzacji dla twórców zmieniając wymagania dotyczące długości filmów. Wszyscy ci, którzy polegali na krótkich formach wideo zostają „z ręką w nocniku”.
  • Sierpień 2021 – Serwis OnlyFans.com, który zbudował swoją popularność na treściach erotycznych i przez wielu pracowników seksualnych był taktowany jako narzędzie komunikacji ze swoją publicznością z dnia na dzień dowiedzieli się, że CEO portalu podjął decyzję o radykalnym zmianie profilu portalu i usunięciu wszystkich treści erotycznych.
  • Styczeń 2022 – Budowanie domu na cudzej ziemi to nie tylko ryzyko utraty kontaktu z audytorium. To także ryzyko związane z tym, z kim się platformę dzieli i kogo (choć nie bezpośrednio) się wspiera. Przekonał się o tym Neil Young, gwiazda amerykańskiego folk-rocka, który zorientował się, że jednym ze wspieranych podcasterów jest Joe Rogan (któremu Spotify zapłacić ponad 100 mln dolarów w zamian bycie wyłączną platformą, na której publikuje on swoje podcasty). Nie chcąc pokazywać się w takim towarzystwie, Neil nie miał wyjścia jak wycofać cały swój katalog ze Spotify.
  • Marzec 2022 – Rosyjscy twórcy oraz zleceniobiorcy przekonali się, że dostęp do platform, za pośrednictwem których kontaktują się ze zleceniodawcami oraz otrzymują płatności może zostać zabrany z dnia na dzień. Na fali sankcji związanych z inwazją Rosji na Ukrainę wiele platform takich jak YouTube, UpWork, Twitch czy OnlyFans ograniczyła lub w ogóle wyłączyła możliwość zarabiania dla pracowników i twórców w Rosji i Białorusi.
  • Kwiecień 2022 – W obawie przed ryzykiem utraty 86 mln follower’ów Elon Musk kupuje Twittera. 😉
  • Lipiec 2022 – Donald Trump, który w dostał gorzą lekcję na temat budowaniu domu na cudzej ziemi szybko uruchomił własną sieć społecznościową: „Truth Social” już w 2021. Po pierwszych niepowodzeniach sieć ma już ponad 2 mln użytkowników. To oczywiście liczba nieporównywalna nawet z liczbą 80 mln obserwujących jego profil na Twitterze, niemniej to wciąż nisza odbiorców, którą trudno zignorować. Niezależnie jak potoczą się losy tego serwisu jedno jest pewne: Trump nie musi obawiać się o zablokowanie profilu, gdyż to jego własna ziemia.
  • Październik 2022 – Liczba użytkowników TikTok’a przekracza 10 mln w Polsce i dochodzi do niemal 2 mld globalnie. Na stronie „Dla Ciebie” każdy użytkownik TikToka dostaje najlepsze treści, czyli takie, które najprawdopodobniej go interesują – nawet jeśli nie obserwuje danego konta. To niby świetna wiadomość! Oto twoje treści mogą dotrzeć do każdego! W rzeczywistości, konkurencja pomiędzy postami jest tak gigantyczna, ze twoje szanse są bliskie zeru. Oznacza to bowiem, że trudniej ci dotrzeć nawet do tych użytkowników, którzy obserwują Twój profil. Jeśli organiczna dystrybucja treści na TikTok’u to twój pomysł na marketing, to masz przerąbane…
    To zmiana paradygmatu, gdyż do tej pory platformy Social Media były tworzone z intencją umożliwienia śledzenia wybranych osób lub marek. Strona „Dla Ciebie” oznacza, że użytkownik polega wyłącznie na rekomendacjach TikTok’a i – sądząc po rosnącej jego popularności – są z tego zadowoleni.
  • Maj 2023 – Instagram wprowadza „For you page” (FYP) wzorując się na TikTok’u (patrz powyżej) – obniżając tym prawdopodobieństwo, że użytkownicy śledzący dane konto w ogóle zobaczą zamieszczane na nim treści.
  • Lipiec 2023 – Elon Musk wpada na pomysł re-branding Twittera (który teraz ma się nazywać „X”), w związku czym odbiera wieloletniemu użytkownikowi twitterowy adres @X.
  • May 2024 – Ilość ruch generowanego przez publikacje  na Facebooku spadła do rekordowo niskich poziomów.

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

Podcast odc. 11: Media społecznościowe stają się po prostu płatnym kanałem promocji

Podcast: Media społecznościowe stają się po prostu płatnym kanałem promocji

Tematem świątecznego wydania „Rozmów B2B” jest rola mediów społecznościowych w komunikacji B2B, dlaczego ewoluują one nieuchronnie w kierunku płatnego kanału dystrybucji i co to oznacza dla maketerów  B2B.

Spis treści i linki do omawianych materiałów:

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy oraz życzymy wesołych świąt!

Igor i Wiktor

Pobierz: plik MP3 (21,1 MB, długość 28:50)

Możesz subskrybować na swój telefon, odtwarzacz MP3 lub komputer:

* * *

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

Reklama kłamie, a content marketing?

Reklama kłamie a content marketing?

Reklama kłamie a content marketing? (źródło: ilustracja własna)

Ostatnio przez Internet przetoczył się artykuł o szczerym do bólu ogłoszeniu sprzedawcy samochodu (zobacz: artykuł w Onet.pl). Wbrew pozorom, ten przykład może być bardzo inspirujący dla marketerów B2B – przeczytajcie dlaczego.

Czym się różni content marketing od reklamy?

Czasami mam wrażenie, że wiele osób zupełnie nie rozumie źródeł skuteczności content marketingu, traktując to jako kolejny kanał de-facto reklamowy. Tymczasem jego siła polega na dostarczeniu pomocnych i wiarygodnych informacji, które są poszukiwane przez odbiorcę. Słowo klucz to „wiarygodne”.

Reklama kłamie!

Najpierw jednak zastanówmy się skąd bierze się niska skuteczność reklamy? Jednym z czynników na pewno jest to, że pojawia się ona w najmniej stosownym momencie (przerywa program telewizyjny, zasłania stronę a w najlepszym razie nie w nosi nic do naszego życia). Jednak moim zdaniem jej największym grzechem jest skrajny brak obiektywizmu lub wręcz kłamstwo. Nawet mój sześcioletni synek wie, że reklamie nie można ufać. Ilekroć zobaczy reklamę zabawki, która go zainteresuje przychodzi do mnie z pytaniem „Tato, czy o prawda?” Dlaczego? Bo wie (i sam się o tym przekonał będąc rozczarowany zakupem do łez), że reklama kłamie.

To właśnie dlatego odbiorcy uciekają od reklamy: ponieważ nie można jej ufać, a zatem w ich mniemaniu ma nikłą wartość informacyjną. Po prostu szkoda na nią czasu.

Czy Twój content marketing jest godny zaufania?

Z pewnością malejąca skuteczność reklamy przyczyniła się do obecnego renesansu content marketingu. Idea jest prosta: skoro odbiorcy unikają treści reklamowych bo nie widzą w nich wartości, przygotujmy więc takie treści, które są wartościowe; których będą poszukiwać wtedy, kiedy będą potrzebne. Popularność inbound marketingu jest moim zdaniem jednoznacznym wskazaniem, że ten model może działać.

Jest tylko jeden, ale za to zasadniczy problem. Nie można traktować content marketingu jak nową formę reklamową, w której przemyca się te same treści co w reklamie. To jak handlarz samochodów, który przedstawia barwną opowieść (storytelling, lol!) o samochodzie, którym niemiecki emeryt do kościoła od święta jeździł. Byle tylko zamknąć sprzedaż.

W gruncie rzeczy, to ta sama manipulacja jak w przypadku reklamy – tylko ubrana w nową, modną formę.

Od wiarygodności zależy wszystko

Tymczasem, moim zdaniem zbyt często niedocenianą cechą content marketingu jest wiarygodność przekazu. Ma on sens tylko wtedy, gdy jest wartościową i pomocną w zrozumieniu danej problematyki biznesowej treścią edukacyjną. Jeśli Twój odbiorca dojdzie do wniosku, że to, co przekazujesz jest w najlepszym razie pokolorowanym obrazem rzeczywistości a w najgorszym marketingową propagandą – wiarygodność Twojego przekazu legnie w gruzach.

Ba! W gruzach legnie również Twoja wiarygodność jako partnera biznesowego. Jeśli już na etapie marketing „wciskasz ciemnotę”, to czego można się spodziewać na etapie współpracy?

Dlatego moim zdaniem, najważniejszą cechą skutecznego content marketingu jest szczerość. Szczere i uczciwe przedstawienie problemu biznesowego, możliwych jego konsekwencji i dróg rozwiązań jako podstawa działań marketingowych.

Tak, takie postawienie sprawy może spowodować, że część odbiorców zda sobie sprawę, że nie jesteś najlepszym dla nich adresem (z różnych powodów: Twoje rozwiązanie nie najlepiej pasuje do ich sytuacji, szukają czegoś innego lub jest zbyt drogie) – dokładnie tak jak w przypadku przytoczonego głoszenia o leciwym Mercedesie. Jest to jednak moim zdaniem cena, którą warto zapłacić. Dzięki temu zyskujesz wiarygodność w oczach tych potencjalnych klientów, na których najbardziej ci zależy. Co więcej, uważam, że ta „negatywna selekcja” jest jedną istotnych funkcji content marketingu. Im szybciej odbiorcy na których ci nie zależy, zrozumieją, że Twój produkt nie jest skierowany do nich, tym mniej nieporumienień w przyszłości i mniej zmarnowanego czasu wszystkich zainteresowanych (pisałem o tym nie dawno).

Nawiązując do przykładu samochodu – sprzedawca wyszedł ze słusznego założenia: Szkoda czasu na rozmowy (a potem rozczarowania i być może problemy) z osobami, które szukają „nieśmiganej nówki”. Postawię sprawę szczerze, by dotrzeć do klientów szukających dokładnie takiego auta jakie sprzedaję.

* * *

Reasumując: Wiarygodność i zaufanie są kluczem w komunikacji z potencjalnym klientem. Łatwo je stracić a bardzo trudno odbudować. Pomyśl więc dwa razy, zanim poświęcisz je w imię krótkookresowych korzyści marketingowych.

* * *

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

„Kampania wizerunkowa” nieszczęściem marketingu B2B

Kampania wizerunkowa w branży B2B

Źródło zdjęcia: Flickr.com (licencja)

Czasem mam wrażenie, że obecnie największym nieszczęściem jakim może się przytrafić firmie B2B to kampania wizerunkowa. W jakiś magiczny sposób te dwa słowa zdają się wyłączać krytyczne myślenie.

Wydaje mi się wtedy, że „kampania wizerunkowa” stosowana jest jako słowo wytrych, który ma uciszyć wszelkie pytania dotyczące jej celu (Co chcemy osiągnąć? No, budujemy „wizerunek!”) oraz efektywności (Przecież budujemy „wizerunek”! To niemierzalne! – patrz PS.). Co gorsza, takie nastawienie powoduje, że nawet nie są podejmowane próby sensownego skonsumowania danej kreacji i powierzchni reklamowej aby w jakikolwiek sposób zasilić lejek sprzedaży lub zbudować własne audytorium stałych czytelników.

Proszę, spróbuj sam szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: Co Twoim zdaniem skuteczniej buduje wizerunek marki B2B, ma wspierać sprzedaż produktów / usług do firm? Gdzie zwrot z wydanych pieniędzy będzie większy?

  • Kampania wizerunkowa” polegająca na ładnym obrazku + logo

Czy:

Moim zdaniem, to pierwsze może przekonać co jedynie do tego, że mamy wystarczająco dużo pieniędzy aby pozwolić sobie na powierzchnię reklamową (co najwyżej jest pośrednio świadectwem, że nieźle nam idzie, dlatego pewnie nasz produkt nie jest najgorszy).

Nie tak dawno temu obserwowałem kampanię wizerunkową, dość znanej firmy usług B2B w Polsce, która dokładnie tak wyglądała: reklama, ładny obrazek miło się kojarzący, logo, wypisana lista usług, odesłanie do strony WWW (sprawdziłem), gdzie właściwie poza opisem usług i danymi kontaktowymi nie było właściwie nic. Nic, co byłoby jakkolwiek przydatne dla potencjalnego klienta. Ewidentnie, nie próbowano nawet zainteresować żadnym konkretnym rozwiązaniem, czy choćby wykorzystać okazję wydania (zapewne niemałej sumy) do utrzymania kontaktu z osobą (chociaż zapisania się na newsletter, blog, cokolwiek!), która wpisała adres WWW do przeglądarki. O generowaniu leadów nawet nie wspomnę.

* * *

Żebyśmy dobrze rozumieli się: rozumiem (mam nadzieję ;-)) i doceniam rolę wizerunku, emocji w procesie zakupowym branży B2B. Rozumiem, że są sytuacje, branże, produkty, kiedy zastosowanie reklamy B2B jest strzałem w dziesiątkę. Wcześniej też pisałem, że reklama to jeden z 6 filarów promocji marketingu B2B. To co budzi mój opór to traktowanie reklamy oraz budowania „wizerunku” jako obrazka i logo a nie zaufania, które można zbudować pomagając potencjalnym klientom pomagając rozwiązać (lub przynajmniej to rozwiązanie ułatwić) konkretny ich problem biznesowy.

Dodatkowo w sytuacji kiedy coraz więcej firm (w tym Twoich konkurentów) przeznacza coraz większą cześć swoich budżetów na content marketing, konkurencja o uwagę potencjalnych klientów zaostrza się. Dlatego, moim zdaniem, oprócz inbound marketingu czy poleganiu na bazie marketingowej, coraz częściej będzie potrzebował wsparcia reklamy aby dotrzeć twojej grupy docelowej z treściami, które są przez nich poszukiwane. Nie chcę więc powiedzieć, że reklama jest nieistotna, ale, że zmienia się jej rola w procesie komunikacji.

Dlatego reklama, tak, ale:

  • Czy przekazujemy lub odsyłamy do treści, którą są wartościowe i interesujące dla grupy docelowej? Czy jest to tylko logo + hasło?
  • Powiązanie z celami sprzedażowymi. Jak to ma się do sprzedaży? Czy możesz zmierzyć Marketing ROI?
  • Dokładna analiza, czy reklama jest najefektywniejszym w danych warunkach narzędziem dotarcie do grupy docelowej (zazwyczaj inbound marketing w branży B2B jest dużo efektywniejszy, ale jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, kiedy np. musi dotrzeć do dużej liczby odbiorców szybko).

Żeby jednak nie wyjść malkontenta, przytoczę pozytywny przykład kampanii wizerunkowej firmy z branży B2B: IBM „Smarter Planet”, która zawiera postulowane przeze mnie elementy. Ktoś ma inne przykłady?

___

PS.  To oczywiście nieprawda.  Istnieją metody pomiaru również takich niemierzalnych wydawałoby się wartości jak „wizerunek”. Polecam jako punkt startu eksploracji tematu książkę „Multichannel Marketing: Metrics and Methods for On and Offline Success„. 
PPS. Proszę zwrócić uwagę, że mój post jest napisany z punktu widzenia marketingowca B2B. Koledzy i koleżanki zajmujący się masowym marketingiem B2C, gdzie metody ilościowe są ważnym narzędziem zapewne z czytają to wszystko z lekkim rozbawieniem ;-).
PPPS. Jeszcze dosadniej ujął problem Rafał Chmielewski na swoim blogu. Polecam!
* * *
 

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.